sobota, 25 maja 2013

Rozdział 3 Dziecko opuszcza gniazdo


                          Przyjaciele powoli zbliżali się w stronę zamku, a humor im dopisywał;
            -  Pasujesz do Avis Orson  jak skrzat do miotły.- mimo iż Jane nie umiała się śmiać, uwielbiała przekomarzać się z Draco, a to że zawsze gdy rozmawiali, dziewczyna miała poważną i bezwzględną minę sprawiało że ich dialogi, wydawały się jeszcze śmieszniejsze.
             - Ja, za to już cię widzę na ślubnym kobiercu wraz z rudym Wasley'em.- odgryzł się blondyn śmiejąc się, ale nie ze swojego komentarza, tylko z miny przyjaciółki.
             - Mogę być światkiem na twoim ślubie z McGonagall?- zapytała, nie zwracając uwagi na docinki z jego strony.
            - Nie, bo profesor Mc Wredna znalazła już miłość swojego życia.- powiedział przyciszając glos i wskazując na idącego za nimi Severusa Snape'a
        - Ciekawe kiedy się jej oświadczy. Mam nadzieję że zanim skończą dwieście lat, a to już niedługo.- stwierdziła Welter.
                          Draco chciał coś powiedzieć, ale za nim zdążył, zaważył że od strony zamku biegnie w ich stronę jakaś postać. Gdy człowiek  ten, był już bliżej Malfoy rozpoznał w nim swojego kumpla, Blaise'a.
          - Hej, Smoku!- krzyknął zdyszany Zabini- Są jakieś wieści?
          - Są Diable, później ci powiem co się dowiedziałem.- odpowiedział mu Draco.  Ale Zabini już go nie słuchał, za to bardzo zainteresował się kimś innym.
         - Cześć jestem Blaise Zabini.- powiedział wyciągając rękę do dziewczyny.
         - Jeanne Welter, ale wszyscy mówią mi Jane.- przedstawiła się ściskając jego dłoń.
         - Mi mówią Diabeł, bo jestem piekielnie przystojny.- wyszczerzył się Blaise, a dziewczyna spojrzała tylko na niego z politowaniem, ale musiała przyznać że w tej kwestii mówił prawdę; miał ciemne, błyszczące włosy, brązowe, duże oczy w których tańczyły wesołe iskierki. Był wysoki i umięśniony, a na jego ustach gościł życzliwy uśmiech.
        - Wiedziałem że się polubicie.- wtrącił Draco z dezaprobatą, ale Blaise tylko machnął ręką.- Przyjdę do ciebie za godzinę.
           - A możesz przyprowadzić swoją śliczną koleżankę?- spytał z uśmiechem Diabeł, na co blondyn przewrócił oczami.
            -" Pewnie, sam pójdziesz do niego, a mnie zostawisz z jakimś opasłym tomem encyklopedii, co? "- zapytała oskarżycielsko, przez myśli.
            - " Jak chcesz to możesz iść ze mną, tylko błagam cię nie odstawiaj takich scen."-  powiedział Draco.
            - " Zazdrosny? " - zapytała z ironią.
            - " No, skądże. "
            - " Jesteś zazdrosny o mnie, czy o niego? "-spytała z naciskiem.
            - " A o kogo mam być? Co mam tak patrzeć jak on z tobą flirtuje, i nic nie mówić? Myślisz że pozwolę odbić Blaise'owi moją małą, słodką siostrzyczkę? "- rzekł Draco z ironią.
             - " Małe słodkie siostrzyczki szybko rosną, a poza tym to ja bym Diabełkowi zaufała. " - i tak zakończyła niewerbalną rozmowę z przyjacielem. -Na pewno przyjdę z Draco.- poinformowała Blaise'a.
             - No to za godzinę! - Zabini uśmiechnął się tryumfalnie i mrugnął porozumiewawczo do Malfoya co miało oznaczać nie mniej, nie więcej jak to że spełniły się jego największe marzenia i oddalił się tanecznym krokiem w stronę zamku.
               - I co ty wyprawiasz!?- zapytał  gdy Blaise był już wystarczająco daleko.
               - To on zaczął!
               - A ty się na to zgodziłaś.- chłopak nie dawał za wygraną.
               - No, wiesz przecież to twój kumpel.
               - I co z tego? Dla ciebie to obcy facet.
               - A ty możesz się spotykać z kim chcesz, miałeś już wiele dziewczyn, a ja nie mogę po prostu z nikim porozmawiać, przecież nie jestem już małym dzieckiem.- Jeanne była już nie źle wkurzona.
              - Ale ty jesteś moją małą dziewczynką.
              - Wiesz co?! Żal mi cię! Nie jestem przecież dzieckiem!- krzyczała rozdrażniona dziewczyna.
              -  Powtarzasz się...- powiedział Draco, któremu ta sytuacja wydawała się być strasznie zabawna.
              - Nie rozumiem tylko dlaczego tak mnie chronisz.- dziewczyna zmieniła temat.
              - Bo cię kocham, Jane.- pewnie każdą inną osobę usatysfakcjonowałyby te słowa, ale Welter ciągła dalej:
               - Jest takie przysłowie ,,Jeśli kogoś kochasz to daj mu wolność ''.- powiedziała rzeczowym tonem.                                                                  -Nie mogę dać wolności komuś kto nie jest na nią przygotowany! Ty nie znasz życia! Tobie się wydaje że Hogwart to cudowna, cywilizowana i bezpieczna szkoła! Tak jest na pozór! Nie wiesz co tu się dzieje w nocy, poza zasięgiem nauczycieli! Bezpieczniejsze od tego co się tu dzieje jest bycie śmierciożercą! To nie miejsce dla ciebie. - Ale dla ciebie tak, mogę się założyć że ty należysz do tego świata.- rzekła zezłoszczona wypowiedzią przyjaciela.
             - A ty zawsze nie omylna. Tak, to prawda, przecież  jestem królem. Królem nocnego życia!- rzekł. - Tylko że ja, w przeciwieństwie do ciebie radzę sobie w takich sytuacjach.....
             - Ta, chyba królem debilstwa!- mruknęła.
              -.......a ty powinnaś zostać w swoim królestwie książek i encyklopedii.- powiedział i poczochrał ją po głowie.
               - A czy Blaise też "żyje" w tym nocnym królestwie Dracona Malfoya? - zapytała, chociaż znała odpowiedź.
              - A myślisz że dlaczego się przyjaźnimy? To nie jest tylko moje królestwo, to królestwo moje i jego, "Królestwo Diabła i Smoka".- zaśmiał się Smok, dopiero po chwili dotarło do niego co powiedział.
               - Fajnie, skoro ty mnie nie chcesz mi nic pokazać, to zrobi to Diabeł.- powiedziawszy to wbiegła do zamku.
    Draco zamiast biec za nią, zaczął błagać Merlina, o jeszcze trochę cierpliwości.
 ****

                         Godzinę później, Jane podążała w kierunku dormitorium Blaise'a, przed nią szedł zamyślony Draco. Martwił się o przyjaciółkę, ale wiedział że nic w tej sytuacji nie wskóra, Jeanne była za bardzo uparta i wszystko musiała wypróbować na własnej skórze. A Diabeł i tak zawsze był miłym człowiekiem o dużym poczuciu humoru. Na pewno nie zrobiłby jej nic złego, przecież przy nim można tylko umrzeć ze śmiechu. Malfoy, który mimo wszystko uważał Blaise'a za osobę opiekuńczą postanowił wyluzować i dać jej tym razem wolną rękę. Jednak mimo postanowienia nie przestawał się martwić.
                         Po kilku minutach stanęli przed portretem przedstawiającym łysego staruszka o krzywym nosie i w kanciastych okularach, który pogrążony w lekturze nie zauważył przybyłych gości. Dopiero, gdy Draco chrząknął starzec podniósł wzrok z nad książki.
             - Hasło.- odrzekł.
              - Diabeł rządzi.- powiedział bez entuzjazmu blondyn, a portret po tych słowach przesunął się ukazując przejście. 
                         Pokój, który znajdował się za obrazem miał kształt litery "L" i był bardzo duży. Na podłodze rozciągał się miękki, ciemnozielony dywan, przy jednej ze ścian była wielka, przestronna szafa, jak wszystkie meble w tym pomieszczeniu wykonana z dębowego drewna, na przeciwko niej stało wygodne łóżko oraz kanapa. W pokoju był też kominek w, którym teraz tańczyły ciepłe płomienie. Dormitorium ozdabiały obrazy i portrety, a na suficie wisiał kryształowy żyrandol.
             - I jak wam się podoba moje nowe królestwo? Jest tak cudowne jak hasło do niego, co? - zapytał pogodnie Zabini.
              - Zastanawiam się dlaczego dali na prefekta naczelnego takiego nieodpowiedzialnego idiotę.- burknął tylko Malfoy.
              - O, widzę że jesteś zazdrosny, Smoku.- zaśmiał się Blaise.- A gdzie jest Jane?
              - Nie wiem, przed chwilą tu była.- powiedział wyraźnie zaniepokojony Draco rozglądając się po pomieszczeniu. Ale szybko się uspokoił widząc dziewczynę wygodnie rozciągniętą na kanapie Diabła. 
              - "Jane, co ty wyprawiasz?!"- skarcił ją.
              - " A co nie widzisz? To twój manewr nr 5, z twoich notatek. Tych o nazwie ,,Dzienniki Smoka, podrywacza nr 1".- rzekła spokojnie.
              - "Czy ty mi grzebiesz w rzeczach?"
              - "Leżało na łóżku, to otworzyłam."- powiedziała.
               - "Potem się policzymy."- zagroził.    
****     
                              Następnego dnia Jane miała bardzo dobry humor i była dla wszystkich wyjątkowo miła ( ale dalej nie potrafiła się uśmiechnąć), Blaise również przejawiał objawy wesołości i tylko Dracon patrzył na swoich przyjaciół z lekkim obrzydzeniem. Podczas kolacji Malfoy nie starał się już ukrywać uczuć.
                - Witaj Pansy, siema Smoku, cześć Jeanne.- powiedział rozpromieniony Zabini siadając koło dziewczyny i całując, co Malfoy skomentował odruchem wymiotnym, a siedząca po jego drugiej stronie Pansy uśmiechnęła się zwycięsko. Od dawna wiedziała że to odpowiednia dziewczyna dla Diabła.
                            Draco zaintrygowała tylko szybkość z jaką jego przyjaciele nawiązali kontakt. Co prawda Blaise miał chyba tyle samo dziewczyn, co on sam, ale Jane jeszcze nigdy nie miała chłopaka. Ba, ona nigdy nikogo nie darzyła żadnym uczuciem. No, może z wyjątkiem jego, Dracona. Jej dziwne zachowanie dało Smokowi dużo myślenia. Postawił nawet przed sobą to okropne pytanie: "Czy ja dobrze robiłem traktując ją jak dziecko?"
              - Myślałem że nie nienawidzisz jak ktoś do ciebie mówi "Jeanne".- rzucił ze zdziwieniem i nawet trochę dostrzegalną irytacją, ale dziewczyna wzruszyła tylko ramionami-  Blaise możemy pogadać, tak w cztery oczy?- spytał przyjaciela dość sucho Malfoy, chłopak tylko kiwnął głową wstając od stołu i po drodze dając Jane buziaka. W milczeniu wyszli z wielkiej sali i skierowali się do nieużywanej już klasy zaklęć.
              - Co ci do tego pustego łba Zabini strzeliło, mało jest dziewczyn w Hogwarcie?- darł się Malfoy.
              - Ale o co ci Smoku chodzi?
               - O to że Jane nie jest taka jak inne, to nie pierwsza lepsza dziwka, jak ją rzucisz to będzie rozpaczać miesiącami! Nie pozwolę ci jej skrzywdzić!- wydzierał się blondyn.
               - Ale ona naprawdę mi się podoba.- mówił wolno i spokojnie Blaise, który dobrze znał swojego przyjaciela.
              - Tak, podoba ci się na jedną noc!- wrzeszczał.
              - Znamy się długo i wiesz że jeśli tobie na czymś zależy, to mnie też.- Zabini uspokajał.- Jane jest miła, ładna, inteligentna ale, niedoświadczona. Nie zrobię jej krzywdy, zależy mi na niej.- powiedział zgodnie z prawdą.
                - Mam cię na oku, Zabini.- rzekł uspokoiwszy się, a na jego ustach pojawił się nikły uśmiech. Był to dla Diabła dobry znak.
  ****
 

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziennik podrywacza rządzi :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziennik podrywacza numer 1 mnie i hasło diabeł rządzi mnie rozwaliły ;) Poza tym Draco i Jane słodko się kłócą :D Świetny rozdział i czekam na next.
    Pozdrawiam ^^

    Memory

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłótnie Dracona i Jane są wzorowane na mnie i moim kumlu, a czy są słodkie? Ja raczej tak nie uważam :D

      Usuń